Temu meblowi trzeba poświęcić kilka słów. Regał, który stoi pomiędzy częścią kuchenną a salonem, sam w sobie jest już ozdobą, razem z tak misternie i umiejętnie ustawionymi na nim przedmiotami. Zachwyca mnie zawsze takie ta umiejętność. Pozornie nie pasujące do siebie butelki w różnym rozmiarze, duże i małe słoiki, skrzynki, książki i jeszcze do tego moździerz. A razem tworzą taką całość, że patrzenie na ten układ to przyjemność. Przyznam, że próbuję się uczyć tej sztuki, ale zaczynam wierzyć, że z tym trzeba się po prostu urodzić. Jakkolwiek starannie bym nie ustawiła moich bibelotów, zawsze wyglądają jak stojące gdzie bądź ;)
Zamknąć ten niewielki przedpokój, który widzimy na zdjęciu, byłoby niewybaczalne. Otrzymalibyśmy kliteczkę, w której nasi goście ledwie by się zmieścili. A tu na wejściu mamy widok na piękny dalszy plan, gdzie znajduje się wieszak mogący pomieścić mnóstwo okryć wierzchnich, a przy tym sympatyczny i gościnny napis "To musi być tutaj". Do tego szeroka, długa i sprawiająca wrażenie wygodnej ławka, na której z pewnością wygodnie jest usiąść po przyjściu czy zdjąć buty. Ktoś tu pomyślał o wygodzie gości, a przecież pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
Kiedy pierwszy raz rzuciłam okiem na sypialnię urządzoną w tym mieszkaniu, coś mi w niej nie pasowało. Dopiero po chwili zorientowałam się, co. Tutaj nie ma okien! Zdawać by się mogło, że w takim pomieszczeniu może być ciemno i niemiło. W tym jednak wypadku jest wręcz odwrotnie! Dzięki temu, że króluje tu biel, sypialnia wydaje się przestronna, a kilka źródeł światła (te urocze kuliste lampki!) dodatkowo ją rozjaśniają. Do tego mam wrażenie, że taka sypialnia daje poczucie bezpieczeństwa i z pewnością skutecznie odgradza nas od dźwięków dochodzących z ulicy.