W salonie postawiono na niskie umeblowanie, w sensie niewysokich komód, sofy, stolika kawowego. Taki zabieg maksymalnie "wyciąga" przestrzeń z wnętrza, które samo i tak jest dość wysokie. Drzwi tarasowe prowadzą do zielonego ogrodu, teraz co prawda może nie są tak często używane, ale latem to wspaniała opcja, nie sądzicie?
Widok z drugiego końca pokoju :) Wbrew pozorom, w większości biała przestrzeń wcale nie jest taka jednolita. Stąd dobrze widać, ile jest tu rozmaitych elementów, drobnych, ale nasyconych barwą dekoracji czy przełamujących standardowy charakter skandynawskiego wnętrza rozwiązań. Co sądzicie np. o manekinie stojącym przy stoliku jadalnialnym? Zauważcie, że drugi taki - oczywiście odpowiednio pomniejszony - stoi po prawej stronie na dolnej półce. Spójność przede wszystkim :)
Bezpośrednio z salonu przechodzi się do sypialni. Już z daleka widać tę charakterystyczną lampę wiszącą o kształcie dmuchawca :) To też kojarzący się z północnym stylem w aranżacji motyw. Dzięki lekkiej formie i jasnej barwie taka wielkość lampy nadaje się niemal do każdego, pod względem metrażowym patrząc, pomieszczenia.
W sypialni wydzielono miejsce na domowy gabinet, który odpowiednio wkomponowany w wystrój całego wnętrza, nie rzuca się w ogóle w oczy. Żeby nie powiedzieć, że jest niemal niezauważalny, a to głównie za sprawą zupełnie przezroczystego krzesła :) (podobają Wam się mebelki w takiej formie?). Kontrastowa aranżacja łóżka, pomimo że nie ma tutaj żadnych dodatkowych akcentów kolorystycznych, wprowadza sporą dawkę energii i mocniejszego charakteru. Szczególnie zaciekawiła mnie czarna poduszka z oryginalną typografią - rozszyfrujecie wszystkie skróty? :)
Źródło zdjęć: tutaj