Przed metamorfozą ściany straszyły pustkami. Było schludnie, skromnie, ale równocześnie kompletnie bez wyrazu. Właściciele szukali też dobrego rozwiązania na przechowywanie płaszczy i dziecięcych plecaków. Ciemna wąska szafka i krzesła w salonie jako podręczne wieszaki zupełnie nie odnajdywały się w tej roli... ;)
Drewniana obudowa ścian opiera się w głównej mierze na konstrukcji, która w zasadzie stanowiła największe wyzwanie (zwłaszcza, gdy żona sprawdza co chwilę, czy wszystko prosto się układa... ;))
A oto przedpokój w całej okazałości :) Pozostał skromny i uporządkowany, ale zdecydowanie nabrał pozytywnych osobistych cech. Boazeria pomalowana na biało rozświetla dość ciemne wnętrze i jednocześnie wprowadza nieco świeżości. Zauważcie, że drewniana obudowa zwieńczona jest prostopadle nałożonymi listewkami, które z powodzeniem mogą pełnić funkcję wąziutkich półek. To pozwala na wyeksponowanie ozdobnych przedmiotów, jak chociażby ramki z rodzinnymi zdjęciami, obrazy i inspirująca typografia albo nawet lista z zakupami dla zapominalskich domowników :) Po obu stronach pomieszczenia przymocowano też subtelne srebrne haczyki, które teraz doskonale organizują garderobę. Niewielka forma i kształt sprawiają, że świetnie wpisują się w całą aranżację, podkreślają jej łagodny klimat i jeszcze do tego nadają wnętrzu trochę lekkości.
Wyposażeniem przedpokoju są jedynie te wieszaki, ozdoby na minipółkach oraz zwyczajny stołek - i tyle wystarczy, by nadać mu domowego ciepła, a zarazem zapewnić maksymalnie funkcjonalny charakter. Jak dla mnie, przedpokój wygląda o wiele lepiej po zmianach, chociażby z tego względu, że poprzednio raczej nie wyglądał, a teraz ma swój uroczy klimat :) I jak tu nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że mała rzecz, a cieszy? Mała metamorfoza, a tyle pożytku!
Źródło zdjęć: tutaj