Jak zadbać o siebie po 2 ciążach i dążyć do realizacji swoich marzeń! Mój plan na piękno i jak znalazłam w sobie motywację przy Hashimoto!
Słuchajcie odkąd pamiętam zawsze zmagałam się z dietą. Przez jakiś czas trzymałam się, a potem znów powracałam do złych nawyków. Pamiętam dokładnie jak przytyłam nagle 10kg i okazało się, że mam Hashimoto. Kiedy wyregulowałam tarczycę zostałam mamą Melanii. W pierwszej ciąży przytyłam 25 kg! Takkkkk. Udało mi się powrócić do mojej wagi sprzed ciąży w ciągu pół roku. Chodziłam na mnóstwo zabiegów i przede wszystkim dieta. Natomiast moja waga potem cały czas spadała i szła w górę o 2-3 kg. W końcu postanowiłam biegać! Biegałam 2 lata i czułam się wspaniale. To było to. Po długim okresie zobaczyłam różnicę. Potem zaczęłam treningi personalne, które jeszcze wzmocniły efekt i zaszłam w ciąże z Patrycją:) Niby ćwiczyłam, pływałam, ale i tak przytyłam ponad 20kg. Miałam mnóstwo projektów i praktycznie 2 miesiące wolnego i odżywiałam się nieregularnie. Zostało mi jeszcze te 7 nadprogramowych kg. Co więcej, to już nie ta sama skóra. Dlatego pod koniec roku 2017 postanowiłam, że minął już rok i czas znaleźć czas dla siebie! I pomimo wielu obowiązków i dwójki dzieci zawzięłam się. Nie raz myślałam, że a może odpuszczę, ale twardo szłam na zabiegi. Minął miesiąc, a ja już widzę efekty!
Niesamowite efekty na skórze mojego brzucha i mojej twarzy. Instytut Salamandra jak pisałam wcześniej tutaj, przygotował kompleksowy projekt piękna specjalnie dostosowany do mnie. Wszystko zaczęło się od analizy składu ciała i wszystkich pomiarów. Dodatkowo przeszłam analizę skóry twarzy specjalnym urządzeniem Visia (to jedyne takie w Poznaniu). Przyznam się Wam. Mój wiek metaboliczny to 49 lat. Szok. Pamiętam jak wyszłam z Instytutu i się popłakałam. Nie mogłam uwierzyć, że doprowadziłam siebie do takiego stanu. Okazuje się, że za mało też piłam wody. Niby takie proste, a okazuje się w codziennym życiu, o tym zapominamy! Najgorsze jednak to poddać się. Ja się nie poddałam i cały czas w tym trwam. A pierwsze efekty motywują mnie do jeszcze cięższej pracy nad sobą. Dały mi impuls, że już widać, a co dopiero jak zacznę przestrzegać diety, będę piła dużo wody. To, że piszę to publicznie to też pomaga. Wiem, że muszę dotrzymać słowa dla siebie . Podobno to jeden ze sposobów, aby trzymać się obranego przez siebie celu. Chcę być zdrowa i nareszcie wejść w swoje ulubione jeansy!:)
Panie z Instytutu są naprawdę przemiłe, ale też i wymagające. Nie ma zmiłuj się. Jak tylko powiedziałam, że skusiłam się w święta na coś słodkiego – dostałam reprymendę, że szkoda naszych zabiegów, I co mogę powiedzieć szkoda! Ale wytrwam. W moim projekcie piękna mam serię zabiegów Coaxmed. One rozbijają tkankę tłuszczową i niesamowicie ujędrniają skórę. Pierwszy efekt widziałam już po pierwszym zabiegu. Jestem po trzech i po 6 treningach EMS. To jest w ogóle mój HIT. Kiedy powiedziano mi, że 20 minut treningu = 1,5 h na siłowni. Nie do końca wierzyłam. No bo niby jak. Jednak po treningu czujesz takie zakwasy, że nie możesz chodzić. Co więcej, wszystko jest pod opieką trenera personalnego – bardzo fajnej Kamili, która, zadba oto, aby prawidłowo napinać mięśnie. Największy efekt widzę po swoim brzuchu, bo był w naprawdę w nieciekawym stanie. I kiedy widzę, że powraca do stanu sprzed 2 ciąż – niesamowite uczucie i jeszcze bardziej chce być wytrwała. Nie dam się tak łatwo. Poza tym, co tu ukrywać na moim brzuchu są rozstępy. Tez myślałam, że nic już się nie da z tym zrobić i chciałam odpuścić. Natomiast Panie z Instytutu Salamandra poleciły mi zabieg Intraject, który podobno je zniweluje. Jestem jeszcze przed tymi zabiegami, więc zobaczymy. Straciłam już wiarę. Dam Wam znać:)
Na twarz miałam z kolei już 3 zabiegi Mesotherm i zniknęły mi pory, a skora się odbudowuje. Momentalnie makijaż inaczej trzyma się skóry i czuje, że skóra jest zdrowsza. Przede mną jeszcze seria fotoodmładzania. Co ważne w Instytucie dbają naprawdę kompleksowo.
Mam też odpowiednią pielęgnację domową. Jak tylko zmieniłam na kilka dni krem, momentalnie zaczęłam czuć różnicę. Mi polecono właśnie ten – Renlive. Do tego na noc używam z tej serii odpowiednie serum. Polecam Wam w 100%. Nie są to tanie kremy, ale czuję różnicę i zresztą jak spróbujecie, to zobaczycie. Ja przetestowałam i po miesiącu kupuje nowy:)
A wiecie za co lubię Instytut? Wszystko tam jest nowe i dopracowane w najmniejszym szczególe. Lubię też prywatność na treningach. Tu czuje komfort i dyskrecję. I czuję, że mogę być sobą. Ze swoimi kompleksami i czuję wsparcie, że warto z nimi walczyć! I się nie poddawać! I takie mam nastawienie! Kolejny post napiszę Wam po kolejnej serii zabiegów.
Razem z Instytutem Salamandra mamy też i coś dla Was.
Od dziś przez 2 tygodnie, czyli do: 18 stycznia na hasło LOVINGIT będziecie mogły zupełnie ZA DARMO zbadać dokładnie skórę swojej twarzy za pomocą profesjonalnego urządzenia VISIA lub jeśli wolicie zostanie dokładnie przeanalizowany skład waszego ciała. Wybór należy do Was. Otrzymacie też zalecenia i #projektpiekno specjalnie stworzony do Waszych potrzeb! Ale to nie wszystko!!!! W Nowy Rok trzeba wejść z przytupem, prawda? Piękno to też piękne wnętrze i bycie dobra osobą:)
To ja z moją mamą zajmę się metamorfozą jednego wnętrza w Waszym mieszkaniu! Przygotuje wizualizację, listę produktów i pójdę z Wami na zakupy! Co Wy na to?:)
Aby wziąć udział w naszej akcji #projektpiekno_salamandra wystarczy, że:
1. Polubicie Instytut Salamandra na facebooku albo na Instagramie oraz zaproście 2 osoby (przyjacioki, męża, mamę - kogoś kogo lubicie) oznaczajac je w komentarzu na facebooku tutaj, albo na Instagramie tutaj.
2. Zadzwonicie i na hasło Lovingit umówicie się na analizę skóry albo ciała.
Spośród wszystkich osób, które przyjdą do Instytutu wybierzemy jedną z Was, a ja zaprojektuje Wam jeden z Waszych pokoi i spotkam się na kawie oraz zakupach:) To jak?:)
Pamiętajcie, że kto pierwszy ten lepszy! Od dziś do 18 stycznia! Będzie miło mi Was poznać i zaprojektować Wasze wnętrze! Do zobaczenia!:)
