W głównej części pokoju również przemyślano aspekt wygody naszej nastoletniej pociechy. Po pierwsze, wygodne, szerokie łóżko. Nad nim półka na bibeloty czy plakaty. Uważam, że to doskonałe rozwiązanie. Zawsze można zmienić dekorację, a choćby i plakat idola... bo taka miłość przecież nie trwa wiecznie. ;) Przy łóżku u wezgłowia duża, pojemna szafka nocna wraz z lampką. Do tego biały stoliczek z drewnianą tacą, na której przyjemnie palą się świeczki. A po przeciwnej stronie, na ścianie, ogromny telewizor. Żyć, nie umierać! ;)
A biurko? Szerokie, solidne, wygodne, z półkami i szufladami. Mieszczące nie tylko kącik do odrabiania lekcji z laptopem, ale również pełniące rolę toaletki (lustro i pędzle po prawej stronie!). Tuż przy toaletce powieszono dodatkowo duże lustro. Garderoba, toaletka i lustro... ech! :) Dodatkowym udogodnieniem tego uroczego i jakże praktycznego pokoju jest jeszcze tablica, która znajduje się na całych drzwiach. Świetny pomysł! Nie tylko oszczędza miejsce (bo nie trzeba wieszać takiej tablicy na ścianie), ale również nadaje oryginalności całej aranżacji i oczywiście jest niezwykle praktyczne.
Jeszcze słowo o kolorach zastosowanych w tym pokoju. Jak wiadomo, nastoletnie dzieci lubią odżegnywać się od różowości i fioletów tak niedawno uwielbianych i stosowanych we wszystkim, co się tylko dało: sukienki i buciki, torebki i czapeczki, ściany i meble, zasłonki i pościel. Kto by to wytrzymał na dłuższą metę? ;) Dlatego takie rozwiązanie, jakie zastosowano tutaj, wydaje mi się bardzo rozsądne. Biel, czerń, szarości, a do tego kilka drewnianych elementów. I nikt nie zarzuci nastolatce, że jej pokój jest dziecinny. ;) Takie posuniecie ma jeszce jedną zaletę: cokolwiek kolorowego wniesie do takiego pokoju nasza nastolatka, będzie w nim dobrze wyglądało.